O 18.00 we wtorek rozsmarowalam dojrzale zakwasy na papierze do pieczenia.
Po lewej pszenny razowy, a po prawej zytni razowy. Oba dokarmione 10 godzin wczesniej.
Rano powiesilam papier-bo byl bardzo wilgotny .
Trzeciego dnia zakwasy mialy juz forme macy/chrupkiego pieczywa.
Zmielilam je w blenderze, przesypalam do woreczka i schowalam w lodowce.
W ramach eksperymentu zamroze troche zakwasu w woreczkach oraz zostawie swiezo nakarmione zakwasy w pojemnikach w lodowce . Chce sprawdzic - czy przetrwaja tak dlugi czas bez karmienia.
ojej, nie wiedziałam, że tak można.. zresztą ja wciąż jeszcze nie znam się na chlebach. ja przed wyjazdem mój zakwas po prostu wyrzuciłam, bo myślałam, że nic już z niego nie będzie.
ReplyDeleteAnulko czytałam już o suszeniu zakwasów, ale jakoś nie mogłam sobie tego wyobrazić, fajnie że pokazałaś jak krok po kroku się do tego zabrać, może i ja spróbuję kiedyś na próbę...?
ReplyDelete